wtorek, 16 grudnia 2014

Blogowanie pod jemiołą - dzień 16

Jeszcze nie tak dawno temu narzekałam na kuchnię brytyjską (klik), dziś jednak napiszę o przysmaku, który w moim mniemaniu odmienił na lepsze jej oblicze! 
Mowa o mincemeat pies (lub mince pies), czyli babeczkach popularnych od XVI w Wielkiej Brytanii, w okresie Świąt Bożego Narodzenia.



Wnikliwi czytelnicy english-at-tea zapewne pamiętają, że mince pies zostawia się w poczęstunku dla Świętego Mikołaja
Tradycyjne babeczki były z nadzieniem mięsnym, a obecnie robi się je w głównej mierze z suszonych owoców i przypraw pachnących Świętami. Ich kształt przypominał kołyskę i dodawano 3 przyprawy symbolizujące dary Trzech Króli.
Wierzono, że zjedzenie jednej babeczki dziennie od  26 grudnia do święta Trzech Króli przynosi szczęście (tym samym pominięcie jednej wiązało się z nieszczęściem). Do tej pory istnieje przesąd, że krojenie babeczki nożem przynosi pecha. 

Brytyjczycy mogą pójść na skróty i kupić w markecie albo gotowe babeczki, albo samo nadzienie. U nas nie jest tak łatwo i trzeba sobie radzić samemu od początku do końca. A w efekcie, idę o zakład, jest smaczniej! ;D

Biorąc pod uwagę moje uprzedzenie do brytyjskich dań chciałam dać słodyczom szansę i upichcić coś sama. I powiem nieskromnie, wyszła rewelacja! Dlatego poniżej przepis:) 



Składniki nadzienia (mincemeat)

1 łyżeczka:
zmielonego cynamonu (cinnamon)                          
zmielonego imbiru (ginger) 
zmielonej gałki muszkatołowej (nutmeg)
zmielonego ziela angielskiego (allspice)
zmielonych goździków (cloves) 

75 g posiekanych migdałów (chopped almonds)
75 g rodzynek (raisins)
175 g rodzynek sułtańskich (sultanas) 
60 g suszonej żurawiny (cranberry) (oryginalnie 75g koryntek)
100 g masła (butter)
225 g cukru trzcinowego (caster cugar)
1 kwaśne, zielone jabłko (green apple) (np. Ligol)
sok z 1 pomarańczy (juice from 1 orange) (oryginalnie skórka z pomarańczy)
150 ml rumu (rum) (oryginalnie brandy)
1/2 łyżeczki zmielonego cynamonu (grounded cinnamon)

Wykonanie:
Jabłko i masło kroimy w kostkę. Do garnka wsypujemy rodzynki, żurawinę, jabłko, masło, cukier i podgrzewamy do stopienia masła.
Następnie dodajemy kopiatą łyżeczkę zmieszanych przypraw (resztę odkładamy na inną okazję), pół łyżeczki cynamonu, posiekane migdały i sok z pomarańczy, gotujemy na wolnym ogniu ok. 10 min.
Po ostygnięciu zalewamy rumem. Nadzienie możemy przechowywać do 6 tygodni.


Składniki na kruche ciasto  (na ok.14 babeczek)

300g mąki (flour)
75g masła (butter)
75g smalcu (lard)
2 łyżki zimnej wody (cold water)

1 żółtko do posmarowania wierzchu (yolk)




Wykonanie:
Mąkę z masłem i smalcem ugniatamy opuszkami palców przez około 3-4 minuty, rozbijamy większe grudki. Następnie dodajemy wodę, ugniatamy ciasto i formujemy kulę.
Kulę rozwałkowujemy na  grubość ok 3 mm. Wycinamy z ciasta okręgi i wyścielamy uprzednio natłuszczone i oprószone mąką foremki, dokładnie dociskając ciasto (jeśli ciasto jest za mało twarde, możemy włożyć na 30 min do lodówki przed wycinaniem okręgów)
Do każdej foremki wkładamy ok. 2 łyżeczki nadzienia.  Moczymy brzegi i kolejne, trochę mniejsze okręgi doklejamy na wierzch do babeczek.
Nakłuwamy widelcem wierzch babeczek i smarujemy żółtkiem.
Pieczemy około 12-15 min lub dłużej w temperaturze 200 C.
Po kilku minutach wyjmujemy przestygnięte babeczki z foremek i czekamy na ucztę dla podniebienia ;D

Pozostałe nadzienie możemy wykorzystać w innych ciastach, albo użyć do kanapek.


Przed upieczeniem babeczek obejrzałam filmiki (1,2), które doskonale przedstawiają proces wykonania nadzienia i babeczek. Polecam je również od strony językowej!


Wpis powstał w ramach Blogowania pod jemiołą. Zapraszam na pozostałe wpisy z kalendarza adwentowego, z których dowiecie się ciekawostek na temat obchodów Świąt Bożego Narodzenia w innych państwach. Dodatkowo na wielu blogach szansa na wygranie fantastycznych nagród!


Image Map

Miła niespodzianka na koniec!
Dla wszystkich czytelników, patron akcji wydawnictwo Lektorklett przygotował rabat na wszystkie pozycje w sklepie internetowym. Wystarczy dodać interesującą Was pozycję do koszyka i przed kliknięciem "Zamawiam" wpisać kod rabatowy: 15problogowaniepodjemiola, następnie kliknąć "Dodaj do zamówienia".



19 komentarzy:

  1. Wyobrażam sobie, jak muszą pachnieć! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cukiernik ze mnie średni, ale może jednak się skuszę i wypróbuję przepis, bo babeczki wyglądają smakowicie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle w kuchni nie spędzam dużo czasu, ale wszystko wyszło jak należy :)
      Poza tym w ramach zachęty do wypróbowania dodam, że filologia angielska zobowiązuje! ;D

      Usuń
  3. Ale fajne :D Świąteczne babeczki brzmią naprawdę dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze robię muffinki piernikowe, ale może tym razem wypróbuję coś nowego :) dzięki za przepis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wypróbujesz, koniecznie daj znać jak wyszło! :) a muffinki piernikowe brzmią świetnie

      Usuń
  5. Próbowałam raz i były potwornie słodkie. Ale to kupne... Skoro mówisz, że warto spróbować samemu upiec, to może się skuszę...? :) Dzięki za przepis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupne pewnie bałabym się spróbować..;) nadzienie przed zalaniem rumu było za słodkie, za to jak rum się wchłonął smakuje idealnie. Warto się pokusić!

      Usuń
  6. ten korzenny smak i moje ukochane rodzynki - to musi być pyszne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mimo tego, że nie przepadam za rodzynkami, w tej wersji są dla mnie genialne! :)

      Usuń
  7. O jak miło że można rabacik dostać ;) I jedną z najbardziej niestety znielubionych angielskich "potraw" są te ciacha. Nie rozumiem tej idei. No ale każdy ma inne kubki smakowe.
    Tak czy siak, HAPPY CHRISTMAS ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rabat i owszem, a oferta atrakcyjna :) A mince pies jadłaś domowej roboty, czy kupne? Dzięki, i Tobie też Happy Christmas! :)

      Usuń
  8. Heh, że też odważyłaś się upichcić coś brytyjskiego ;), ale z drugiej strony domowe potrawy/słodkości zawsze smakują dużo lepiej niż kupne. Jeśli tak zachwalasz, to może się skuszę na te "babeczki" jak wrócę do Szkocji :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwierdziłam, że raz kozie śmierć ;) Zostało mi jeszcze trochę nadzienia i żeby się nie 'przedatowało' muszę niedługo upichcić jeszcze raz :)

      Usuń