Jeszcze nie tak dawno temu narzekałam na kuchnię brytyjską (klik), dziś jednak napiszę o przysmaku, który w moim mniemaniu odmienił na lepsze jej oblicze!
Mowa o mincemeat pies (lub mince pies), czyli babeczkach popularnych od XVI w Wielkiej Brytanii, w okresie Świąt Bożego Narodzenia.
Wnikliwi czytelnicy english-at-tea zapewne pamiętają, że mince pies zostawia się w poczęstunku dla Świętego Mikołaja.
Tradycyjne babeczki były z nadzieniem mięsnym, a obecnie robi się je w głównej mierze z suszonych owoców i przypraw pachnących Świętami. Ich kształt przypominał kołyskę i dodawano 3 przyprawy symbolizujące dary Trzech Króli.
Wierzono, że zjedzenie jednej babeczki dziennie od 26 grudnia do święta Trzech Króli przynosi szczęście (tym samym pominięcie jednej wiązało się z nieszczęściem). Do tej pory istnieje przesąd, że krojenie babeczki nożem przynosi pecha.
Wierzono, że zjedzenie jednej babeczki dziennie od 26 grudnia do święta Trzech Króli przynosi szczęście (tym samym pominięcie jednej wiązało się z nieszczęściem). Do tej pory istnieje przesąd, że krojenie babeczki nożem przynosi pecha.
Brytyjczycy mogą pójść na skróty i kupić w markecie albo gotowe babeczki, albo samo nadzienie. U nas nie jest tak łatwo i trzeba sobie radzić samemu od początku do końca. A w efekcie, idę o zakład, jest smaczniej! ;D
Biorąc pod uwagę moje uprzedzenie do brytyjskich dań chciałam dać słodyczom szansę i upichcić coś sama. I powiem nieskromnie, wyszła rewelacja! Dlatego poniżej przepis:)
Biorąc pod uwagę moje uprzedzenie do brytyjskich dań chciałam dać słodyczom szansę i upichcić coś sama. I powiem nieskromnie, wyszła rewelacja! Dlatego poniżej przepis:)
Składniki nadzienia (mincemeat)
1 łyżeczka:
zmielonego cynamonu (cinnamon)
zmielonego imbiru (ginger)
zmielonej gałki muszkatołowej (nutmeg)
zmielonego ziela angielskiego (allspice)
zmielonych goździków (cloves)
75 g posiekanych migdałów (chopped almonds)
75 g rodzynek (raisins)
175 g rodzynek sułtańskich (sultanas)
60 g suszonej żurawiny (cranberry) (oryginalnie 75g koryntek)
100 g masła (butter)
225 g cukru trzcinowego (caster cugar)
1 kwaśne, zielone jabłko (green apple) (np. Ligol)
sok z 1 pomarańczy (juice from 1 orange) (oryginalnie skórka z pomarańczy)
150 ml rumu (rum) (oryginalnie brandy)
1/2 łyżeczki zmielonego cynamonu (grounded cinnamon)
Wykonanie:
Jabłko i masło kroimy w kostkę. Do garnka wsypujemy rodzynki, żurawinę, jabłko, masło, cukier i podgrzewamy do stopienia masła.
Następnie dodajemy kopiatą łyżeczkę zmieszanych przypraw (resztę odkładamy na inną okazję), pół łyżeczki cynamonu, posiekane migdały i sok z pomarańczy, gotujemy na wolnym ogniu ok. 10 min.
Po ostygnięciu zalewamy rumem. Nadzienie możemy przechowywać do 6 tygodni.
Składniki na kruche ciasto (na ok.14 babeczek)
300g mąki (flour)
75g masła (butter)
75g smalcu (lard)
2 łyżki zimnej wody (cold water)
1 żółtko do posmarowania wierzchu (yolk)
Wykonanie:
Mąkę z masłem i smalcem ugniatamy opuszkami palców przez około 3-4 minuty, rozbijamy większe grudki. Następnie dodajemy wodę, ugniatamy ciasto i formujemy kulę.
Kulę rozwałkowujemy na grubość ok 3 mm. Wycinamy z ciasta okręgi i wyścielamy uprzednio natłuszczone i oprószone mąką foremki, dokładnie dociskając ciasto (jeśli ciasto jest za mało twarde, możemy włożyć na 30 min do lodówki przed wycinaniem okręgów)
Do każdej foremki wkładamy ok. 2 łyżeczki nadzienia. Moczymy brzegi i kolejne, trochę mniejsze okręgi doklejamy na wierzch do babeczek.
Nakłuwamy widelcem wierzch babeczek i smarujemy żółtkiem.
Pieczemy około 12-15 min lub dłużej w temperaturze 200 C.
Po kilku minutach wyjmujemy przestygnięte babeczki z foremek i czekamy na ucztę dla podniebienia ;D
Pozostałe nadzienie możemy wykorzystać w innych ciastach, albo użyć do kanapek.
Przed upieczeniem babeczek obejrzałam filmiki (1,2), które doskonale przedstawiają proces wykonania nadzienia i babeczek. Polecam je również od strony językowej!
Wpis powstał w ramach Blogowania pod jemiołą. Zapraszam na pozostałe wpisy z kalendarza adwentowego, z których dowiecie się ciekawostek na temat obchodów Świąt Bożego Narodzenia w innych państwach. Dodatkowo na wielu blogach szansa na wygranie fantastycznych nagród!
Miła niespodzianka na koniec!
Dla wszystkich czytelników, patron akcji wydawnictwo Lektorklett przygotował rabat na wszystkie pozycje w sklepie internetowym. Wystarczy dodać interesującą Was pozycję do koszyka i przed kliknięciem "Zamawiam" wpisać kod rabatowy: 15problogowaniepodjemiola, następnie kliknąć "Dodaj do zamówienia".
Wyobrażam sobie, jak muszą pachnieć! :)
OdpowiedzUsuńNadzienie pachnie bajecznie! :))
UsuńCukiernik ze mnie średni, ale może jednak się skuszę i wypróbuję przepis, bo babeczki wyglądają smakowicie :D
OdpowiedzUsuńJa zwykle w kuchni nie spędzam dużo czasu, ale wszystko wyszło jak należy :)
UsuńPoza tym w ramach zachęty do wypróbowania dodam, że filologia angielska zobowiązuje! ;D
Ale fajne :D Świąteczne babeczki brzmią naprawdę dobrze ;)
OdpowiedzUsuńBrzmią i smakują! ;D
UsuńZawsze robię muffinki piernikowe, ale może tym razem wypróbuję coś nowego :) dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńJeśli wypróbujesz, koniecznie daj znać jak wyszło! :) a muffinki piernikowe brzmią świetnie
UsuńI smakują też świetnie!
UsuńPróbowałam raz i były potwornie słodkie. Ale to kupne... Skoro mówisz, że warto spróbować samemu upiec, to może się skuszę...? :) Dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńKupne pewnie bałabym się spróbować..;) nadzienie przed zalaniem rumu było za słodkie, za to jak rum się wchłonął smakuje idealnie. Warto się pokusić!
Usuńten korzenny smak i moje ukochane rodzynki - to musi być pyszne! :)
OdpowiedzUsuńmimo tego, że nie przepadam za rodzynkami, w tej wersji są dla mnie genialne! :)
UsuńMuszę spróbować!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńO jak miło że można rabacik dostać ;) I jedną z najbardziej niestety znielubionych angielskich "potraw" są te ciacha. Nie rozumiem tej idei. No ale każdy ma inne kubki smakowe.
OdpowiedzUsuńTak czy siak, HAPPY CHRISTMAS ! :)
Rabat i owszem, a oferta atrakcyjna :) A mince pies jadłaś domowej roboty, czy kupne? Dzięki, i Tobie też Happy Christmas! :)
UsuńHeh, że też odważyłaś się upichcić coś brytyjskiego ;), ale z drugiej strony domowe potrawy/słodkości zawsze smakują dużo lepiej niż kupne. Jeśli tak zachwalasz, to może się skuszę na te "babeczki" jak wrócę do Szkocji :).
OdpowiedzUsuńStwierdziłam, że raz kozie śmierć ;) Zostało mi jeszcze trochę nadzienia i żeby się nie 'przedatowało' muszę niedługo upichcić jeszcze raz :)
Usuń